niedziela, 21 sierpnia 2011

Start.

Postanowiłam postanowić. Postanowiłam postanowić to co ma być w moim życiu priorytetem.Spojrzałam na komputer, pomyślałam :INTERNET. Pomyślałam drukowanymi literami. W życiu kocham dwie rzeczy . Sztukę i jedzenie. Kiedyś Mc coś i  kfszit były szczytem szczęścia jedzeniowego ale w myśl zasady że jesteś tym co zjesz  i jesz, nie chciałam być kupą frytek, oleju i napojów gazowanych. Czyli podjęłam decyzję.Że chcę żyć zdrowo, że i tak choruję na Celinę i z Celiną nie ma się co kłócić bo ona była jest i będzie moją kumpelą i trudno. I są kryzysy w naszym związku i czasami jest płacz ale idziemy do przodu.


Ale przechodzę do meritum: postanowiłam gotować (tu następuję przerwa drogi czytelniku na to abyś powycierał swój monitor z resztek które akurat ze śmiechu wyplułeś o ile coś jadłeś albo piłeś).

Już powycierałeś? Mogę pisać dalej?

Ok. Zacznę od początku.

Wszystko zaczęło się od Nigelli Lawson i Monici Bielucci - dwóch najseksowniejszych kobiet jakie w życiu widziałam. Zaczęło się też od wnikliwego patrzenia w lustro i zastanawiania się nad moim ciałem i zmianami jakie za sprawą Celiny w nim zachodzą.. No i postanowiłam zdrowo jeść.Mało tego postanowiłam uczynić z tego coś fajnego. Ba! może i nawet rozsławić w ten sposób Gliwice. Dobra w tym momencie wyobraźnia którą jako artystka mam w nadmiarze zatacza wielkie chmury , puszyste jak serek homo nad moją głową (cokolwiek to znaczy).


Z powodu chwilowego braku aparatu apetycznych zdjęć nie  ma ale nic to! Use Your Imagination.

Wyobraźcie sobie cukinię ,paprykę, pomidory, bakłażany i mnóstwo ziół duszonych w mosiężnym rondelku przyprawionych aromatycznym czosnkiem, cebulą. To Ratatouille potrawa którą mam zamiar ugotować . Od zawsze myślałam zapachami i kolorami. Każdy dzień tygodnia ma swój zapach i smak.Jutro jest biały czosnkowy poniedziałek.
Moje życie zdecydowanie nabiera smaków.


A jeśli chodzi o to drukowane słowo które napisałam na samym początku, to oznacza ono że Internet  pomaga. No i na pewno pomoże mi trochę w tym wszystkim .


Smacznych snów.!

sobota, 19 lutego 2011

Story

Dawno tutaj nie pisałam.
Bardzo dawno.
w sierpniu minie dwadzieścia lat mojego życia i zarazem dwadzieścia lat życia na diecie.
Są to też wzloty i upadki.


Napisałam tu aż dwa posty łał.

w trzecim czas na spowiedź.

Czy wiecie jak ciężko żyć na diecie będąc siedmiolatką źle zdiagnozowaną ?
Ja wiem.
Kiedy byłam rocznym maleństwem po pierwszych miesięcznych cięzkich celiakowych objawach:

Pewna pani doktor z moich rodzinnych Pyskowic ze zwykłej Pyskowickiej przychodni wmówiła mojej wówczas młodziutkiej bo osiemnastoletniej mamie że mi nic nie jest już i mogę jeść wszystko.
wszystko czyli pączki,wafelki drożdżówki ciasteczka pierogi makarony i inne cuda na kiju.

Mama uwierzyła, i wprowadziła.
W wieku sześciu lat nie było nocy bez bólu brzucha.
Bez moich jęków.
Przynajmniej raz w miesiącu wymiotowałam i miałam ogólne rozwolnienie.
Koniec.
Pojechałyśmy pks-em a potem tramwajem do szpitala w Gliwicach przy ulicy Radiowej na konsultację.

Moja pierwsza świadoma biopsja?
Lat siedem.Mama płacząca za drzwiami bo nie mogła wejść ze mną do pokoju.
Bolesny zastrzyk uspokajający w pośladek.
Panie lekarki i pielegniarki kojarzące się z kosmitkami w gumowych fartuchach.
Uspokajający głos pielęgniarki każacej mi myśleć o frytkach i kurczaku albo o czymś równie przyjemnym.
I wreszcie rurka.Rurka w moim gardle.
Rurka w moim małym ciele.
I moje bezwolne łzy.

to był wrzesień.

Październik-lat siedem.

mama przyszła po mnie do szkoły.w tym samym dniu koleżanka z klasy miała urodziny i przyniosła wafelki dla całej klasy.
zjadłam
do tej pory nie wiem dlaczego ale w momencie jedzenia tych wafelków w czekoladzie zapomniałam że nie mogę.po prostu zapomniałam.
mama się zorientowała po czekoladzie na moje buzi.spytała to odpowiedziałam jej z uśmiechem że przecież Paulina miała urodziny i przyniosła Prince Polo.oczy mamy ,jej mina i wtedy sobie przypomniałam że przecież pan doktor powiedział że zero nabiału do grudnia a glutenu do końca życia.

Zjadłam ten wafelek.I nic mi nie było.Mając siedem lat byłam w stu procentach przekonana że zjadłam wafelka i nic mi nie było to pewnie lekarze się pomylili i jestem zdrowa.
I poszło z 'grubej rury'

kanapki od ani kasi zosi bo przecież mi nic nie jest
i mama robiąca mi kanapki z chleba ryżowego bo wtedy ,w '98 roku trudno było dostać chleb bezglutenowy .
i nie jadłam tego chleba,wyrzucałam go w szkole.i czekałam głodna na kanapki zosi kasi ani.albo kupowałam drożdżówkę.
jedno zdarzenie zapadło mi w pamięc,jakiś zimowo jesienny dzień a tu w klasie coś nie ładnie pachnie.
kolega tomasz rzekł na cały głos:proszę pani to chyba te dziwne kanapki karoliny tak śmierdzą.
myślałam że umrę ze wstydu.
w ogóle w szkole czułam się jak ufoludek.nawet ci niby mądrzy i wyrozumiali nauczyciele się ze mnie nabijali i ignorowali.
nie pojechałam na zieloną szkołę "bo przecież nikomu się nie będzie chciało pilnować jedzenia pani córki Pani Moniko"(monika to moja mama)
przełom w piątej klasie
ból brzucha taki że nie mogłam oddychać.ale generalnie to olałam.

gimnazjum

niby byłam bardziej uświadomiona ale miałam w dupie swoją chorobę.

liceum

pierwsza i druga klasa to samo.
poza tym w drugiej klasie rzucił mnie chłopak moja niby wielka miłość


i wtedy coś we mnie pękło
poszłam do lekarza zbadałam się i wszystko grało.

trzecia klasa spokój.

teraz jestem w czwartej klasie liceum plastycznego(tak to ja narysowałam ten nagłówek)
i cały listopad 2010 spędziłam lecząc się najpierw na chroniczne przeziębienie a potem na silne bóle brzucha.
nie wspominałam tego wcześniej ale od piątej klasy do dzisiaj nie ma dnia żebym nie czuła swojego brzucha,żebym czasem nie skręcała się z bólu.
w listopadzie zdiagnozowano u mnie wrzody na dwunastnicy i silne przewlekłe zapalenie błony śluzowej żoładka.
sama sobie nawarzyłam piwa.
i wierzcie mi nawet w tej sekundzie myślę czy dam radę pilnować się tak bardzo mocno jak muszę.
i nie zawsze mi to wychodzi.

na szczęscie trafiłam na świetną lekarkę
i na cudownego chłopaka który sam mnie czasem pilnuje(:
co nie znaczy że nie potrafię tego zrobić sama.

Obraz 033
a na zdjęciu ja i dowód na to że celiacy są normalni .

dziękuję za wszystkie komentarze jestem bardzo mile zaskoczona i obiecuję poprawę 'bezglutenowego pisania'